OpowiadaniaMJ

OpowiadaniaMJ

sobota, 18 lipca 2015

Don't Hurt Me Prolog

Witajcie, moi Kochani.
O to prolog do opowiadania z udziałem Michaela Jacksona pt. ' Don't Hurt Me '.
Jak widzicie, to nie jest tytuł z piosenek Michaela ze względu na to, że nie mogłam znaleźć piosenki tego typu jak ta.
A więc zapraszam Was do czytania i komentowania ;*                



Dzień dobry. - wielce obrażona weszłam do gabinetu ' psycholoszki ', w którym spędzam dłuższy czas.
- Witaj, Chiaro. Proszę usiądź. - jak zwykle wskazała dłonią na krzesło na którym usiadłam, założyłam nogę na nogę i zgrywałam wielką ' Paniusie ' co uwielbiam robić, bo denerwuje to wszystkich wokoło.
- Jak się czujemy? - powiedziała szukając czegoś w swoich dokumentach.
- A jak się mamy czuć?
- No nie wiem.. hmm.. może lepiej? - nawraca w kółko i w kółko to samo. Nudne to, ale nie mam wyboru i muszę minimum trzy razy w tygodniu się z Nią widywać.
- Słucham? Mam się lepiej czuć? Pff.. - przewróciłam oczami i założyłam ręce na klatce piersiowej i przeżuwałam gumę do żucia jak krowa trawę.
- Może tak ciut grzeczniej? - zmarszczyła brwi.
- Co u Pani słychać? - zmieniłam temat.
- Rewelacyjnie, a u Ciebie ?
- Tak jak zwykle. Bez zmian.
- Powiedz mi. Co Cię trapi? Jestem tu po to, żebyś mi się wypłakała. - jej mam się wypłakać. Akurat. W sumie, co mi szkodzi.
- Chciałabym.. chciałabym się zakochać.. wie Pani? - tak, właśnie to mi leżało na sercu. Zakochać się. Tak na zawsze.
- Ooo moja droga, nie tak prędko. Coś mówiłyśmy na ten temat, czyż nie? - i jak zwykle to samo.
- Tak. Co Pani tam pisze?
- Yyym.. co ja piszę? Papiery wypełniam, nie ważne. - notuje to co ja mówię pewnie. Czuję się przez nią kontrolowana. Zna każdy mój ruch, każdy zamiar. Jak niewolnica.

Po chwili zamknęłam się w sobie, spuściłam wzrok na dół i milczałam.
- Co tam widzisz? - wyrwała mnie z milczenia.
- Swoje buty. - znudzonym tonem mruknęłam.
- Coś jeszcze?
- Myślę, że nic poza tym co się wydarzyło... - i na nowo wygłaszała swoją mowę. Ile ja bym dała, żeby więcej nie spotykać się z nią. Od początku była ze mną i mi pomagała, ale mimo wszystko nie chcę tu do niej więcej przychodzić. Uważam, że nie ma takiej potrzeby, lecz ona wie lepiej jak zwykle.


                                                                                        ***

- W takim razie, życzę udanego urlopu Pani Kathrine. - Wstałam z krzesła i ruszyłam w stronę drzwi. Chwile przed ich otworzeniem  zaczęła coś do mnie jeszcze gadać. Dzięki Bogu' Psycholoszka ' wyjeżdża na urlop na 2 tygodnie. Chociaż coś.    
-Dziękuję, Chiaro. Pozdrów Vanessę ode mnie. Do widzenia - westchnęła 
- Oczywiście. Do widzenia. - najlepiej to nie do widzenia. I wyszłam z gabinetu. 

        Jest godzina 12:00 w południe. Na 12:30 jestem umówiona z Vanessą do jej mieszkania. Vanessa z reguły jest kosmetyczką ale to prywatnie w domu. Nie ujawnia się zbytnio na mieście, po prostu nie chce żeby ktokolwiek ją zobaczył. Myślę, że zadzwonię do Niej, bo co ja będę przez pół godziny robić? Poszłabym gdzieś do centrum na zakupy, ale mnie ledwo stać na rachunki a co dopiero mowa o zakupach. Ciotka nie odzywa się przez dłuższy czas. Wyjechała do Holandii do pracy zarabiać. Jest sekretarką w biurze. Moja mama zmarła przy porodzie jak wyszłam na świat, a ojciec? O nim nic nie wiem. Kim był, czym się zajmował i jak wyglądał. Nie jest uzasadnione dlaczego moja mama zmarła po moim przyjściu na świat, być może to oszczerstwo które ciotka wypaplała. 
- Halo, Vanessa? 
- Hej, Chiara. I co, już po wizycie jesteś ? 
- Tak, dosłownie parę minut temu wyszłam od niej. Słuchaj, dzwonię żeby Ci powiedzieć, że zaraz będę bo nie chce mi się czekać poł godziny.
- Jasne, przychodź. Czekam.
- Będę za około dziesięć minut. - bez słowa jak to ja, rozłączyłam się. I dosyć szybkim tempem szłam w stronę mieszkania Van. Kilka metrów stąd znajduje się apartament pięciogwiazdkowy pod którym stała długa, czarna jak noc limuzyna z której wysiadł seksowny mężczyzna w eleganckim stroju, z okularami na nosie. Z daleka widziałam Go, więc dokładnie nie mogłam Mu się przyjrzeć. 
Po kilku minutach drogi wreszcie dotarłam do mieszkania Van.
    - Hej Vanessa.
- No hej Chiara, dobrze, że Cię widzę. - siedząc z całym sprzętem przy stole do robienia paznokci czeka na mnie.
- To jak? Już wiesz jaki kolor chcesz na paznokciach ? 
- Hmm.. myślę, żeee fuksje. - lubię kombinować z kolorami, bo potem bardzo fajnie efekty na paznokciach wychodzą. 
- Wedle życzenia. Usiądź tu. - ściągnęłam buty i usiadłam na krześle.
- Podwiń rękaw. - no pięknie, jeszcze tego brakowało żebym rękaw podwinęła. 
- Chiara, znowu ? Przecież miałaś tego nie robić. - i na nowo zaczyna się. Przewróciłam tylko wymownie oczami. 



PS. Wybaczcie, że takie krótkie, ale to prolog. Więc za bardzo nie miałam co opisywać w nim . 

5 komentarzy:

  1. Wspaniale się zaczyna. Bardzo mnie zaintrygowała Chaira.. Nie mam pojęcia co tam z Nią wymyślisz i się ciesze. Czekam na nexta. Koocie ty mój, masz talent! :*
    ~Goryleek :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej :) czepnę się czegoś xd psycholożka* ;D notka cudowna! Chiara... Intrygująca postać... Czyżby się cięła? Czekam na nn!
    wpadnij też do mnie- www.whoisit1.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej! Małpo.
    I co? I co? I co? I kuwa znalazłam.
    Cudny ten blog Olu. Będę czytać bo opowiadanie ciekawe. Czekam na nexta. Życze weny. Pozdrawiam ~MeryMJ

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak chcesz to potrafisz znaleźć sama.
      Wcale nie jest cudny. Ten blog Twojemu do pięt nie dorasta, więc Ciiiiiiii.
      również pozdrawiam Małpiszonie ;**

      Usuń